(O kurwa, nawet nie umiesz śpiewać)
przyjade w weekend
Hej, kochanie, lubię to na surowo
Tak, kochanie, lubię to na surowo
Och, kochanie, lubię to na surowo
Tak, kochanie, lubię to na surowo
Cii
Shimmy, Shimmy tak, Shimmy Yam, Shimmy Yam
Daj mi mikrofon, żebym mógł go zabrać
Wyrusz w podróż naturalnym ładunkiem, udanej podróży
Tak, z domu Dodgersów, drużyny z Brooklynu
Wu-Tang Zabójcze pszczoły w roju
Deszcz na dupie dolara, dyskoteka w akademiku
Żebyś chociaż dotknął moich umiejętności
Musisz mieć tego jedynego Killer Bee, a on teraz nie zabije
Mój producent slam, mój flow jest jak bam
Zetnij to i rozdaj wszystkim dookoła
Teksty twardo i szybko schodzą na ziemię
Dla dowolnego MC w dowolnych 52 stanach
Mam psychopatycznego zabójcę Normana Batesa
Mój producent trzaska, ostro jak bam
Wskocz na scenę, a potem dun-dah
(Lubię sposób w jaki przychodzisz)
Hej, kochanie, lubię to na surowo
Tak, kochanie, lubię to na surowo
Och, kochanie, lubię to na surowo
Tak, kochanie, lubię to na surowo