Nigdy nie lubiłem szkoły

Nigdy nie lubiłem szkoły
Wciąż pamiętam te czasy licealne
Miałem już bilet
Dziki od nosa
To życie w żaden sposób mnie nie dotknęło
I tu dochodzimy do miliona

Bardzo spokojny i złośliwy
Mam paski na ciele
Wyróżniają się, gdziekolwiek się udam
Południowo-centralne Los Angeles to mój dom
To stąd pochodzę
Pozdrowienia dla moich ziomków



Mam wiele historii
Żeby nie przedłużać historii
Dziś nie wychodzę już bez supermarketu i klaksonu
Uratowałem go przed atakami dwa i trzy razy
Ale Bóg mi nie pozwolił
A w obliczu zdrady

Moje dziecko jest moim błogosławieństwem
Powód dla którego nie rzucam ręcznika
Bez względu na sytuację
Moim szczęśliwym talizmanem jest rodzina
Zawsze byli moją siłą napędową
Kuzyni skaczą z gorąca



Noce w Hollywood
Kiedy jest czas, gubimy się w modelach
Tam w w
Są bilety, nie oszczędzam budżetu
Czysty błękit Benjamina
Dobre, pozytywne jest nastawienie



W pracy jestem nastawiony na działanie
Miej oko na wszystkie biura
Wszystko jest pod kontrolą
Kto by to pewnego dnia wiedział
Buddy Jessie miał okazać się draniem
Tutaj kontynuujemy, nie wychodzę